Zdrowa i zadbana cera, to cel, do którego długo dążyłam, nieświadomie błądząc przy tym i wybierając różne drogi na skróty. Teraz, gdy wiem, w czym tkwił błąd i na co zwracać uwagę, mogę śmiało powiedzieć, że osiągnęłam swój cel. Ale na tym nie koniec! Zebrałam wszystkie swoje sekretne sposoby, żeby podzielić się nimi z Wami. Korzystajcie śmiało!
Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że przyjdzie dzień, gdy nareszcie będę zadowolona ze stanu swojej cery (mieszanej), przewróciłabym tylko oczami i wymruczała pod nosem „jaaasne”. Również, gdybym wcześniej doceniła moc natury i dała wiarę temu, że to, czym traktuje się cerę, ma kolosalne znaczenie dla jej kondycji, moje zadowolenie przyszłoby o wiele wcześniej.
Muszę też szczerze przyznać, że sprawy dotyczące pielęgnacji (twarzy, włosów, ciała) uważałam kiedyś za mocno nieistotne i takie, którymi nie warto się przejmować w gąszczu spraw „wyższego celu”. Sięgałam po zupełnie przypadkowe kosmetyki do pielęgnacji, marginalizując znaczenie ich składu czy przeznaczenia do określonego typu cery itd. Temat ten wydawał mi się tak błahy, przyziemny i… próżny, że poświęcanie mu więcej czasu i uwagi uznałam wówczas za bezsensowne. Teraz już wiem, że myliłam się i takie myślenie było całkowicie błędne. Świadomy wybór, na każdej płaszczyźnie życia, to klucz do sukcesu i nie ma w tym ani krzty banału.
Jeśli więc zmagacie się z szarą, ziemistą, zmęczoną i pozbawioną promiennego wyglądu cerą, na której dodatkowo nierzadko pojawiają się niedoskonałości, to ten wpis jest właśnie dla Was. Poznajcie moje proste, naturalne sposoby pielęgnacji twarzy.
Magiczne trio: sen, woda, jedzenie
Zanim skierujecie swoje kroki do drogerii w celu zaopatrzenia się w zestaw potrzebnych kosmetyków, proponuję zacząć od rzeczy najprostszych i będących w zasięgu ręki. Zamknęłabym je w trzech słowach-kluczach: sen, woda i jedzenie. Z ich znaczącej roli często nie zdajemy sobie sprawy. Ale po kolei.
Sen
O tym, że trzeba się wysypiać i nie warto zarywać nocy, chyba każdy z nas lata temu niejednokrotnie słyszał od swoich rodziców. Gdybyśmy tylko od razu ich słuchali! Każdy wiek rządzi się jednak swoimi prawami, nie ma więc większego sensu robić sobie teraz wyrzutów za grzechy młodości. W każdym razie, ja ani trochę nie żałuję tych wszystkich nieprzespanych nocy (kilkunastogodzinna podróż pociągiem na Open’era w tę i z powrotem tylko po to, żeby pójść na koncert jednego wykonawcy, a później całonocne czekanie na dworcu na pociąg powrotny? żaden problem!). Za to teraz doceniam każdą minutę snu. Chociaż nie zawsze mi się to udaje, to staram się trzymać kilku reguł: zasypiać przed północą, nie korzystać ze smartfona/ laptopa w łóżku (nad tym zdecydowanie muszę jeszcze popracować), spać w porządnie wywietrzonej sypialni (na czas brania prysznica otwieram okno na oścież, nawet w czasie największych mrozów), zapewnić sobie ok. 7 godzin snu. W ten sposób rano budzę się wypoczęta, mam energię do działania, a moje oczy nie są opuchnięte. To działa, serio!
Woda
Kolejny sprzymierzeniec w drodze do zdrowej, promiennej cery. Nie namawiam Was, żebyście karnie wypijali codziennie zgrzewkę wody mineralnej, bo w ten sposób prawdopodobnie szybko będziecie uciekać na sam jej widok. Warto sobie jednak uświadomić, że woda zbawiennie wpływa na kondycję naszej skóry i nawadnia ją od wewnątrz (wspominam o tym również tutaj). Jestem pewna, że jeśli włączycie ją do swojej diety, zauważycie różnicę. Jeżeli wypijanie wody nigdy nie leżało w Waszej naturze, spróbujcie metodę małych kroków – najpierw kilka łyków, później szklanka itd. Wyznaję zasadę „nic na siłę”, tzn. lepiej mniej czy wolniej, ale regularnie, niż porwać się na coś, co nas zniechęci i wtedy można w ogóle zapomnieć o jakichkolwiek efektach. Staram się (i to trzeba zaakcentować, bo nie jest to regułą) wypijać 1,5 litra wody dziennie. Gazowanej, bo próby picia wody niegazowanej kończyły się fiaskiem. Zatem: na zdrowie!
Menu
„Jesteś tym, co jesz” – kto z nas chociaż raz nie usłyszał tego zdania? Tak myślałam. Nie będzie to specjalnie odkrywcze, jeśli powiem o wyższości zdrowego jedzenia nad tym, którego skład objętością przypomina książkę telefoniczną. Nie mam jednak zamiaru nikogo ganić za to, co je; przedstawię jedynie swoje spostrzeżenia na ten temat. Przetworzona żywność ma ogromny (niestety – negatywny) wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu, stan cery, a nawet samopoczucie. Mimo że mam tego świadomość i znam skutki spożywania mniej wartościowego jedzenia, to przyznaję bez bicia, że od czasu do czasu po nie sięgam. Niekiedy w moim koszyku lądują więc chipsy i drobne słodycze. Nie odczuwam z tego powodu dużych wyrzutów sumienia, ponieważ po pierwsze – zdarza się to bardzo rzadko, a po drugie – wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, pod warunkiem, że korzysta się z tego z umiarem. Jednak głównym powodem, dla którego ograniczyłam spożywcze używki do minimum, był pogarszający się stan mojej cery. Każdy taki wybryk z mocno przetworzonymi przekąskami kończył się pojawieniem się problemów skórnych, z którymi nie mogłam sobie poradzić. Wiem już, że nie służą mi m.in. ostre przyprawy, pikantne chipsy i czekolada (w nadmiarze). Wyeliminowanie ich ze swojej diety, w połączeniu z odpowiednimi kosmetykami do pielęgnacji twarzy, na szczęście uwolniło mnie od takich niedoskonałości. Zauważyliście podobną reakcję u siebie?
Kosmetyki do pielęgnacji twarzy, z którymi warto się zaprzyjaźnić
Skoro wspomniałam już o wodzie, śnie i odżywianiu się, czas przejść do części drogeryjnej, czyli do kosmetyków. Kiedyś, wklepywanie w twarz różnych specyfików wydawało mi się stratą czasu. Dzisiaj wiem, że ten czas, to dobra inwestycja w moją cerę. Analogicznie, jak z przyjaźniami czy roślinami – bez odpowiedniej pielęgnacji i poświęconego czasu, niewiele jest w stanie mieć się dobrze „samo z siebie”. Poza tym, wszystkie czynności, które opisuję poniżej, wykonuje się naprawdę sprawnie i szybko.
Pierwszą rzeczą, której się nauczyłam i którą polecam Wam wdrożyć u siebie, było wyrobienie sobie nawyku sprawdzania składu kosmetyków. Lista składników nie musi być bardzo krótka (tak jak jest to pożądane w przypadku artykułów spożywczych), ale dobrze, żeby miała możliwie jak najwięcej składników pochodzenia naturalnego. Muszę jednak dodać, że nie zawsze kieruję się tym kryterium. Nie skreślam kosmetyków tylko dlatego, że zawierają kilka składników nieco odbiegających od ideału. Jeśli z jakichś względów mnie zainteresowały, kupuję je i sprawdzam ich działanie. Powiem więcej: wśród moich ulubieńców, z powodzeniem ratujących moją cerę z opresji, jest kilka kosmetyków, które nie grzeszą krystalicznym, naturalnym składem. Zatem: świadomość składu, to jedno, a wybieranie optymalnego dla siebie rozwiązania, to drugie.
Zauważyłam też, że moja skóra dość szybko przyzwyczaja się do konkretnego kosmetyku, przez co jego działanie przestawało być tak widoczne, jak na początku. Znalazłam jednak na to sposób – różnorodność i zmiany. Nie trzymam się kurczowo tylko jednej serii kosmetyków; wybieram i zostawiam te, które trafiają w potrzeby mojej skóry. W szufladzie łazienkowej szafki mam więc całą „armię pomocników”. Dzięki temu moja skóra codziennie otrzymuje inne kosmetyczne bodźce i osiągam lepsze rezultaty jej pielęgnacji.
Poniżej podpowiadam Wam, jak skutecznie pielęgnować cerę mieszaną (w przypadku cery innego typu najlepiej wypróbować działanie kosmetyków przeznaczonych specjalnie dla niej).
Pielęgnacja twarzy krok po kroku
Poranek:
- Ciepła woda + mydło.
Zwilż twarz ciepłą wodą i użyj mydła roślinnego, np. z naturalnymi olejkami owocowymi. - Zimna woda.
Umyj twarz chłodną/ zimną wodą. Taki zabieg regeneruje i czyni skórę bardziej sprężystą i jędrną, ale pamiętaj, że nie każdemu będzie służył. Jeśli stwierdzisz, że nie jest dla Ciebie, zrezygnuj z niego. - Żel/ olejek/ emulsja/ pasta do mycia twarzy.
Na zwilżoną skórę twarzy nałóż niewielką ilość preparatu i dokładnie, ale delikatnie rozmasuj na twarzy (omijając okolice oczu). W moim przypadku sprawdzają się nawilżająco-detoksykujące produkty z ekstraktami z owoców cytrusowych, sokiem z aloesu, zieloną glinką i olejem z nasion konopi. - Zimna woda.
Zmyj poprzedni kosmetyk chłodną/ zimną wodą i delikatnie osusz twarz ręcznikiem. - Oczyszczający płyn micelarny.
Nasącz płynem wacik kosmetyczny i przemyj nim twarz. Stosuję oczyszczająco-detoksykujący płyn micelarny na bazie zielonej glinki i aloesu, który doskonale odświeża cerę. - Lekki krem nawilżająco-matujący.
Nałóż krem o lekkiej formule, który nie będzie obciążał Twojej cery – ma nawilżać, odżywiać i matowić, ale w żadnym wypadku nie może być tłusty (kremy o bogatszej, cięższej formule zostaw na noc). - Krem pod oczy i na powieki.
Na koniec nałóż niewielką ilość kremu pod oczy i na powieki – najlepiej takiego, który zniweluje cienie pod oczami; ja chwalę sobie kremy z ekstraktem ze śluzu ślimaka.
Dopiero, gdy kremy dobrze się wchłoną, zaczynam wykonywać makijaż.
Wieczór:
- Płyn micelarny do demakijażu.
Zmyj makijaż za pomocą płatka kosmetycznego nasączonego płynem do demakijażu, delikatnie przykładając go do oczu, a następnie czyszcząc za jego pomocą całą twarz. Najbardziej służy mi do tego celu delikatny płyn do cery wrażliwej (nie podrażnia oczu). - Ciepła woda + mydło.
Chociaż niektórzy uważają, że wystarczy sam płyn do demakijażu, to lubię mieć świadomość, że do umycia mojej twarzy przyczyniło się również mydło. Oczywiście to roślinne z naturalnymi olejkami, o którym wspominałam już wcześniej. - Zimna woda.
Opłucz twarz chłodną/ zimną wodą. - Peeling złuszczająco-nawilżający (co 3 dni).
Raz na kilka dni wykonaj peeling. Dzięki temu martwy naskórek zostanie złuszczony, a cera zostanie dogłębnie oczyszczona i odżywiona, przez co nabierze blasku i promienności. Proponuję zacząć od peelingów z drobnymi ziarnami i ewentualnie za jakiś czas spróbować silniejszych peelingów. Mnie najbardziej odpowiada „złoty środek”, czyli drobiny o średniej wielkości. Najczęściej wybieram te ze zmielonymi ziarnami owoców lub orzechów. - Zimna woda.
Zmyj peeling chłodną/ zimną wodą. - Żel/ olejek/ pasta do mycia twarzy.
Patrz: pkt 3 z Poranka. - Zimna woda.
Zmyj poprzedni kosmetyk chłodną/ zimną wodą i delikatnie osusz twarz ręcznikiem. - Oczyszczający płyn micelarny.
Patrz: pkt 5 z Poranka. - Maseczka (co tydzień).
Mniej więcej raz w tygodniu nałóż maseczkę, która dodatkowo oczyści, odżywi, nawilży i rozjaśni Twoją cerę. Najczęściej wybieram preparaty owocowe, a także te z aloesem i zielonym ogórkiem. Preferuję maseczki, które zmywa się wodą po kilkunastu minutach lub te w formie nakładanej na twarz płachty. - Ciepła woda + mydło.
Zmyj maseczkę ciepłą wodą i mydłem. - Zimna woda.
Opłucz twarz chłodną/ zimną wodą i delikatnie osusz twarz ręcznikiem. - Krem nawilżający-odżywczy.
Na oczyszczoną w ten sposób twarz nałóż bogaty w składniki odżywcze krem. Dobrze, jeśli będzie miał również działanie nawilżające i/ lub detoksykujące. Mój ulubiony krem na noc zawiera olej z nasion konopi. - Krem pod oczy i na powieki.
Patrz: pkt 7 z Poranka. - Wazelina kosmetyczna do nawilżenia ust.
Nic tak nie regeneruje skóry moich ust (i pięt!) jak zwykła wazelina kosmetyczna. Polecam!
Na tym koniec, po takich zabiegach pielęgnacyjnych mogę już iść do łóżka. Wiem wtedy, że podczas, gdy ja śpię, cenne składniki odżywcze aktywnie działają, a moja cera staje się zdrowsza i bardziej zadbana. Nie zrażajcie się liczbą punktów do wykonania przed snem – te wszystkie czynności z czasem wejdą w nawyk i część z nich będziecie wykonywać automatycznie, daję słowo.
Oczywiście wiele zależy od tego, jaki typ cery posiadacie i jak Wasza skóra reaguje na konkretne składniki. Pamiętajcie proszę, że to są tylko wskazówki i sposoby, które w moim przypadku okazały się skuteczne i nie muszą sprawdzić się również u Was (chociaż chciałabym, żeby tak było!). Najlepiej dokładnie przeanalizujcie skład kosmetyków i próbujcie wdrażać nowości ostrożnie, obserwując, jak na Was działają. Mam jednak nadzieję, że moje rady pomogą Wam uporać się z problemami, które czasami „wypisują się” na twarzy i które trudno okiełznać.